wtorek, 23 września 2014

Rozdział X - Dwunastka odblokowana!

Kiedy otwieram swoje szmaragdowe oczy, próbuje odszukać trybuta z Dziesiątki. Widzę tylko liny zwisające z drzewa i wolne miejsce wśród plecaków. Ten mały, zniknął razem z naszym niewolnikiem. Och, czyżby naszym kochanym trybutom z Dwójki się przysnęło? Przewracam oczami i wkurzona, budzę wszystkich sojuszników. Widać, że są zdenerwowani tą wczesną pobudką, ale mnie to nie obchodzi.
- Dlaczego zasnęliście? Jedno powinno stać na warcie i pilnować, żeby nikt nie uciekł! - tłumaczę im, jak małym dzieciom. Kręcę przecząco głową i zagłębiam się w las w poszukiwaniu zwierzyny. Słyszę piękny śpiew ptaków, który uspokaja mnie całą i zabiera złość przebywającą w moim ciele. Jeśli dzisiaj nie będzie żadnej akcji to organizatorzy zapewnią nam jakąś niespodziankę. W postaci wielkiego zmiecha-wilka albo coś w tym stylu. Na igrzyskach nie raz widziałam takie rzeczy. Dajmy przykład sześćdziesiątych dziewiątych.
W tym roku arena była wielką porażką. Miała kilka błędów i co najważniejsze - była za duża. Zawodowcy i inni trybuci łaknący krwi nie mogli znaleźć potencjalnych przeciwników, którzy skrywali się w różnych częściach dżungli. Jednakże była to też sprawka tego, że zbyt wolno i ostrożnie podróżowali. No i nie starali się, zatrzymywali się w jednym miejscu przez dobre dwa dni! Dziesiąty dzień, a trybutów siedemnastu pragnie nadal zwycięstwa! A to na drzewie się głupcy trafili, w krzakach się schowali albo w wodzie nurkowali. Główny organizator miał dość tej dziecinady. Rano, gdy większość maszerowała posłał dwie zmutowane pumy na sojusz zawodowców. Tamci zaczęli krzyczeć i uciekać, wymachiwali rękoma. Nagle odwrócili się widząc, że nie mają ucieczki. Doszły dwie przyjaciółki złych zwierząt z wielkimi kłami. Okrążyły ich. Na drzewie usłyszeli cichy jęk. Większość zwróciła głowy w tamtą stronę. Dziewczyna z Czwórki, ładna siedemnastolatka o krótkich blond włosach i z kolczykami przyczepionymi do uszu, ubrana w szorty i krótką bluzkę, pożądana przez wielu chłopców Panem, rzuciła nożem w ofiarę na górze. Ta spadła na ziemię zalewając się krwią. Zwierzęta rzuciły się w tą stronę, nie zwracając uwagi na resztę, skoczyli na wpół-żywą i tą ładną i zaczęły je zagryzać. Były bez litości, delektowały się krzykiem obu dziewczyn. Sojusznicy uciekli. Słyszeć można było dwa, wyraźnie dwa, silne wystrzały armatnie obwieszczające śmierć obu trybutek. To nie koniec igraszek. Krzaki zaczęły wytwarzać dziwny płyn, który począł zabijać wszystkich, którzy mieli słaby organizm, a przebywali w nich więcej niż dwanaście godzin. Woda zaczęła zamieniać się w bagno, wciągała nieszczęsne ofiary. I tak poszło następnych trzech nieszczęśliwców. 
Cóż... Taki był ich los i nikt tego nie zmieni. Wracam do obozowiska, gdzie czeka na mnie zniecierpliwiona reszta.
- Przygotujcie - wzruszam ramionami i siadam na ziemi, polerując błyszczący się sztylet. Przeglądam się w nim, poprawiam włosy i spoglądam w niebo. Chciałabym ujrzeć na nim twarze reszty trybutów. Oczywiście oprócz mnie, bo przewiduje swoje zwycięstwo. Spożywamy posiłek, po czym pakujemy swoje rzeczy i wyruszamy w poszukiwaniu Igrającej Ogniem, która w drzewach się kryje. Panuje grobowa cisza, nikt z nas się nie odzywa. Wypatrujemy Katniss z największą uwagą. Ona nie może nam uciec! Postanawiam rozluźnić atmosferę.
- Ciekawe, czy znowu się w gacie posikał!  Ten z Dziesiątego Dystryktu! - śmieję się głośno, a oni ze mną.
- A wiesz... przestraszył się ciebie. Byłaś dla niego bezlitosna - Cato patrzy na mnie swoimi hipnotyzującymi oczami. Clove wygląda na obrażoną, więc tylko uśmiecham się jadowicie i przyśpieszam kroku. Nagle Marvel wrzeszczy na całe gardło i pokazuje palcem w stronę rzeki, której szum zagłusza nasze śmiechy.
- Tam! - Patrzymy w tamtą stronę i zauważamy Katniss. Wybuchamy śmiechem, może to nie jest śmieszne, ale my jesteśmy strasznie szczęśliwi. Zaczynamy za nią biec, oczywiście Kochaś jest z tyłu. Ona szybko zaczyna przed nami uciekać i wspinać się po skałach.
- Zaraz będziesz naszą roślinką! A my ogrodnikami! - krzyczy blondyn z Dwójki. Kiedy docieramy na miejsce, widzimy, jak wspina się po wielkim drzewie z rozłożystymi gałęziami. Pewnie wiedziała, że nie uciekłaby nam inaczej i uznała, że tylko tak może się ratować.
Cato zrzuca rzeczy i chwyta się jednej gałęzi po drugiej. Krzyczymy, pomagamy mu mową.
- Dalej Cato! Dalej!
- Dasz radę!
Uśmiechy goszczą na naszych twarzach. Wreszcie ją mamy i szybko nie puścimy. Jej dusza utknie tutaj na zawsze i będzie błąkać się po arenie niczym robak zamknięty w słoiku. Słychać trzask, gałązka się łamie, a blondyn spada z drzewa na plecy. Zakrywam usta dłonią, wyczekuje wystrzału armatniego. Przecież spadł z takiej wysokości! I nagle słychać głośny, pełen wkurzenia krzyk.
- Rzuć mieczem! - Brunetka wybucha śmiechem. Jak ona śmie odzywać się w ten sposób do zawodowców?!
- Ja spróbuję - decyduje, wściekle napinam strzałę na cięciwę i wystrzeliwuje ją w stronę Katniss Everdeen
Szybuje w powietrzu, ale tak słabo mi idzie, że ona przechwytuje ją w locie i wymachuje nią, drażniąc się ze mną. Spuszczam wzrok, wstydzę się tą głupią pomyłką. Caton siłą odbiera moją lśniącą broń i wypuszcza strzałę. Idzie mu wiele gorzej ode mnie, gdyż w ogóle nie trenował. I tak panuje niezmierna cisza, nikt się nie odzywa. Na buzi Igrającej z Ogniem widnieje szyderczy uśmiech, a na naszych twarzach - rozczarowanie.
- Weźmy ją na przeczekanie. W końcu będzie musiała zejść, a wtedy ją zabijemy. Zaostrzymy wartę - proponuje Kochaś. Spoglądam na Cato wzrokiem ''Twoja decyzja'' chociaż ten pomysł mi się nie podoba. Wolałabym ją zabić tu i teraz! Chcę mieć ją z głowy! 
- Okej. Nazbierajcie drewna i upolujcie coś. Słyszysz na górze? Już po tobie! - przytakuje chłopak. Marvel i Clove wyruszają na poszukiwanie potrzebnych nam rzeczy, a ja z resztą siadam na rozłożonych kocach. Dzisiaj, wyjątkowo pragnę, żeby dzień szybciej się zakończył. Im bliżej jej głodowania tym bliżej jej śmierci. Obym to ja ją zabiła! Wracają nasi sojusznicy, powoli się ściemnia, wiec rozpalamy ogień i przyrządzamy jedzenie. Cato przypala ostrze swojego miecza, po czym spluwa na nie. Chichoczę.
- Ach, chłopcy - mówię. On uśmiecha się lekko. Kątem oka dostrzegam zdenerwowaną Clove.
- Nie wiem, jak wy, ale ja idę spać. W końcu musimy się wyspać jeśli chcemy zabić Igrającą!
I wykonuje wcześniej napisaną czynność.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozdział, który miał być wczoraj jest dzisiaj! Byłby wczoraj, ale wczoraj musiałem nadrobić zaległe na innych blogach. Jest krótki i niezbyt ciekawy, ale czymajcie. Mam nadzieje, że choć trochę się spodoba!

9 komentarzy:

  1. Dobry. Nie marudz. ;^;
    To wspomnienie tamtych igrzysk bylo ciekawe i straszne. Ja tylko czekalam na Katniss w tym rozdziale. XD nie wiem co napisac, bo akcja jest juz mi znana, ale przyjemnie sie to czytalo.
    Pozdrawiam i weny. xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy dobrze myślę, że ten rozdział jest przedostatni? Bo jak mniemam w następnym już *teoretycznie* powinna umrzeć. Chyba że odmienisz jej los i nasza kochana-panna-idealna-Glimmer przeżyje atak pszczół, a może nawet wygra? Jednak mam nadzieję, że umrze :') Ale no, przed swoją śmiercią mogłaby zabić Katniss i blog byłby idealny w każdym stopniu :')
    To wspomnienie z Igrzysk było super! Tak samo jak cały rozdział. Wcale nie jest nie ciekawy.
    Weeny :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa... przekonasz się :D Dziękuje za komentarz.

      Usuń
  3. Jak ty to robisz, że tak często dodajesz rozdziały?
    Wprowadzasz mnie w kompleksy!
    Hahahah wspomnienie z igrzysk było ciekawe :D
    Ogólnie rozdział naprawdę super, szkoda, że zbliżamy się do końca.
    Glimmer strasznie gwiazdorzy hahahah Glimmer zjedź snickersa!
    Pozdrawiam i życzę weny!
    Paulla K

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale moje są dużo gorsze od Twoich! :D
      Dziękuje :D Tak... Glimmer potrzebuje snickersa.

      Usuń
  4. Dlaczego odkryłam tego bloga dopiero teraz? :o
    Teraz będę przynajmniej miała zajęcie na wieczór: nadrobić zaległości :) O Twoim talencie nie będę się wypowiadać, ponieważ zostawiłam odpowiednią notkę na Twoim drugim blog, jednakże nie powstrzymam się przed kilkoma komplementami :) Piszesz cudownie, notki czyta się szybko i lekko a to wszystko tylko i wyłącznie dzięki wspaniałemu talentowi, który posiada autor :D
    Teraz może trochę o treści...
    O fabule jak sam widzisz za dużo nie mogę się wypowiedzieć, bo jestem tutaj pierwszy raz, ale do następnej notki powinno być już OK :)
    Co najbardziej mi się podobało? Pewnie już sam wiesz- dialogi, opisy oraz co pozytywnie mnie zaskoczyło- gify, które zgrabnie zostały wplecione do tekstu. Jednym słowem: dodają uroku całości :3
    Zgadzam się z komentarzami "nade mną" :) Wspaniale przedstawiłeś wspomnienie z igrzysk. Cudownie to przedstawiłeś *-*
    Czekam na nn i na powiadomienie :)
    Cieplutko pozdrawiam
    Dużoo weny
    ~ Rose ~

    Zapraszam też do mnie:
    http://hogwart-naszymi-oczami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam Twoje długie komentarze! :D No wiesz... uważam, że przesada z tym wielkim talentem, ale skoro tak uważasz to dzięki :D Gify... No... Nie wiem, czy to dobrze dodawać ich tak dużo, ale chyba będę dodawał więcej skoro się podobają.

      Usuń
  5. Jezu, kocham blogi napisane takim fajnym językiem... Fajne było to wspomnienie, w ogóle wszystko jest świetne. Szkoda, że weszłam tu dopiero dzisiaj, mam mnóstwo nadrabiania ;D przy okazji zapraszam do mnie,
    igrzyska-smierci-dystrykt-4.blogspot.com
    :) Martyna (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło :D Dziękuje :D Twoje przeczytam już niedługo!

      Usuń

Obserwatorzy

Zawodowcy